W market(R)ingu spotyka się reklama i content. Kto wygra?

Reklama. Jakie budzi w Was emocje to słowo? Pozytywne, a może wręcz przeciwnie? Odczucia odczuciami, ale powiedzmy sobie szczerze – liczy się rezultat. A skuteczności reklamie odmówić nie można. W końcu to właśnie ona, jak prawi stare powiedzenie, jest dźwignią handlu. Dziś jednak chciałabym Wam zwrócić uwagę na to, że klasyczna reklama musi obecnie stawić czoła konkurentowi. Silnemu konkurentowi. Wiecie już zapewne, o czym mowa. Brawo dla tych, którzy pomyśleli o contencie.


Jak Wam nie wstyd? Wam – przeciwnikom reklamy!

Content to nic innego jak treść. Może mieć formę opisu produktu, opisu kategorii, wpisu blogowego, artykułu eksperckiego albo sponsorowanego, a nawet posta w mediach społecznościowych. Może nieść garść porad, skłaniać do namysłu albo bawić. Nie jest jednak reklamą bezpośrednią. Ale o tym za chwilę. Wiecie w czym tkwi powód tego, że content coraz częściej zwycięża z klasyczną reklamą? W nas samych i w tym, że tej drugiej powoli mamy serdecznie dość. Nie jest tak? Nie przełączacie kanału, kiedy w trakcie ulubionego programu telewizyjnego bądź filmu zaczyna panoszyć się blok reklamowy? Nie używacie wtyczek w przeglądarce, które blokują wyświetlanie reklam? Z Adblocka korzysta ponad połowa polskich internautów. To oczywiście tylko statystyka. Suche dane, którym można wierzyć, albo nie. I które sukcesywnie się zwiększają.

Treść na stronie internetowej – inwestycja na lata

Reklama, nie tylko medialna, ale także internetowa, wymaga nakładu finansów. Bez względu na to, w jakiej formie będziecie chcieli ją zaprezentować, musicie liczyć się z dość dużym wydatkiem. Dodajmy, że jednorazowym. Wasza reklama jest przecież widoczna przez określony czas – trzy dni, tydzień, miesiąc. A później rozpływa się jak cukier w herbacie, stając się niewidoczną dla Waszych klientów. Działa szybko i równie szybko znika. A content? W dobrą treść inwestujecie jeden raz. Artykuł średnio pracuje dla Was przez dwa lata. Dużo? Chyba tak. W tym czasie zwiększa Waszą widoczność w wyszukiwarce i buduje pozytywny wizerunek Waszej firmy. Pokazuje klientom, że jesteście więcej niż sprzedawcą, ponieważ angażujecie się w tworzenie ciekawych treści. Dbacie o klienta i… Pozostawiacie mu wolność wyboru.

Jak dbać o klienta? Dbając o jego odczucia

Tym ostatnim stwierdzeniem doszliśmy do sedna, a w zasadzie do tego, co chcę Wam powiedzieć. Bo o budowaniu wizerunku i roli treści przy pozycjonowaniu strony pewnie już czytaliście i to nie jeden raz. Powróćmy do tego, co pisałam na początku – do odczuć potencjalnego klienta. Dlaczego? Ponieważ nasza sfera emocjonalna ma równie ważne znaczenie, co poznawcza. Publikując reklamę, dajecie odbiorcy jasny komunikat ograniczający się zwykle do kilku słów typu: „Kup nasz produkt”, „Kup naszą usługę”. Z jednej strony jest to bardzo ważne, ponieważ pomaga klientowi podjąć ostateczną decyzję. Pamiętajcie jednak, że dziś ludzie są o wiele bardziej świadomi i wnikliwi. Samego „Kup” po prostu nie kupują. Chcą czegoś więcej.

Pokażcie rzeczywistość z produktem, a nie sam produkt

I to „więcej” może dać im content na Waszej stronie internetowej. To sposób na to, żeby doskonale znane „Kup nasz produkt” przekształcić w „Poznaj nasz produkt”. A później? Później zdecyduj czy jest Ci potrzebny i spełnia Twoje oczekiwania. Dajemy Ci wybór, cenimy Twoją wolność, liczy się dla nas Twoje zdanie – to komunikaty, które możecie skierować do klienta, inwestując w dobrą treść w Waszej witrynie. Brzmi lepiej? Oczywiście, że tak. I gwarantuję Wam, że generuje równie dobre, a może nawet lepsze wyniki sprzedaży niż reklama. Ta druga działa szybko i dynamicznie. Strzela w Wasz portfel i wysypuje produkty niczym cukierki z rogu obfitości. Zdarza się, że budzi rozczarowanie efektem końcowym. Bo przecież ten kask dla kury, reklamowany przez znany chiński serwis sprzedażowy, wcale nie jest taki fajny. I mój gołąb wygląda w nim śmiesznie. Content natomiast buduje rzeczywistość z produktem i powoduje, że klient dojrzewa do zakupu. Jeśli uzyska o nim informację, może z dumą podzielić się nią z tymi, którzy będą podziwiać nabytek. Będzie rozmyślał i rozprawiał nad przydatnością owego kasku. Może nawet na własne oczy przekona się, że zakup uratował gołębiowi życie, kiedy ten zaślepiony wizją pajdy chleba leżącej na parapecie, z impetem uderzył w okno? A jaki długofalowy efekt zyskacie dzięki odpowiednio dopasowanym treściom na Waszej stronie? Prawdopodobnie wspomniany klient od kasku dla kury do Was powróci, żeby tym razem kupić kombinezon neoprenowy dla kaczki.